Kruszwica, idealne miejsce na weekendowy wypad z rodziną i nie tylko ☺.
Miato położone w kujawsko- pomorskim, pełne wspaniałych zabytków, historii i legend.
Zapraszamy w magiczna podróż ☺.
Zacznijmy naszą podróż od opisu gdzie leży miejscowosc Kruszowice.
Miasto leżące w województwie kujawsko- pomorskim, leżace na Kujawach w powiacie inowrocławskim. Miasto należy do Związku miast polskich.
Kruszowica leży nad brzegiem jeziora Gopło na wąskim cyplu. Kojarzona jest z początkiem piastowskiej dynastii, z podaniem o zjedzonym przez myszy złym królu Popielu i sprawiedliwym Piaście Kołodzieju, którego aniołowie, poprowadzili ku książęcej władzy (dokładny opis poniżej ☺). W VIII-IX w. Kruszowica była stolicą państwa Goplan. Najstarszym zabytkiem jest trójnawowa romańska kolagiata świętych Piotra i Pawła z pierwszej połowy XII w. zbudowana z ciosanego kamienia.
Mare Polonicum, jak nazywał jezioro Gopło Jan Długosz, jest największym jeziorem Pojezierza gnieźnieńskiego i największym jeziorem rynnowym w Polsce (ma długość 25 km, przy szerokości do 2,5 km). Zabagnione brzegi jeziora stanowiły naturalną linie obronną, nic więc dziwnnego, że na dawnym Ostrowie Rzępowskim ulokowano gród- Kruszwice.
U podstaw obecnego półwyspu stoi słynna Mysia Wieża, w której to miał schronić się król Popiel. Jak głosi legenda:
Przed wiekami, nad wodami Gopła wznosił się warowny, potężny gród Kruszwica. Rządził tu słowiański król zwany Popiel, który był bardzo zły i okrutny.
Do najbardziej niecnych czynów podjudzała go jednak żona Gerda, piękna i podstępna Niemka. To ona wymyślała coraz to nowe i okrutniejsze udręki dla ludu. Jak każdy król tak też król Popiel miał swą radę starszych. W Radzie tej zasiadali jego stryjowie. Ale nie w smak mu było słuchać ich rad, a jego żona ciągle podsycała jego chełpliwość mówiąc:
– Co z ciebie za król, że musisz dawać posłuch tym starcom. Tyś król i pan, a starców trzeba się pozbyć, bo przez nich stracisz tron.
Nie minęło wiele czasu jak wpadł na pomysł, że stryjów trzeba się pozbyć podstępem. Najpierw jednak, jak kazał zwyczaj, Popiel udał się do siwowłosego wróżbity, by ten powiedział co się wydarzy, jaki będzie los króla i tronu. Długo czekał Popiel na przepowiednie, aż usłyszał:
– Królu, twoja władza jest silna, silna podstępem i orężem, ale ponad twoją władzę są myszy. Królu, strzeż się myszy!
– Cóż za głupoty pleciesz starcze, ja mam się bać myszy? Ja, który nie boję się wilków, żubrów i niedźwiedzi, mam się lękać małych myszy?
Nie przejął się Popiel tą wróżbą, która wydała mu się wielce śmieszną i wcale nie zamierzał zaniechać ułożonego planu pozbycia się stryjów. Gdy minęła pora siewów wysłał posłańca z pokłonami i zaproszeniem stryjów na zamek kruszwicki. Zdziwili się stryjowie i zastanawiali się co to może znaczyć, ale w końcu uznali, że Popielmusiał się zmienić, pragnie zgody z rodziną. Postanowili więc przyjąć zaproszenie. Gdy tylko stryjowie pojawili się na zamkowym dziedzińcu powitał ich Popiel uniżonymi przeprosinami:
– Przyjmijcie stryjowie moja skruchę i zapomnijcie urazy. Kłaniam się waszej mądrości i śmiem prosić o wasze rady. Najpierw jednak trzeba wam odpocząć i posilić się, bo strudzeni jesteście drogą. Zapraszam stryjów na ucztę w ramach moich przeprosin.
Gerda, żona Popiela, zawsze zimna i wyniosła, była teraz przemiła i z uśmiechem częstowała gości dziczyzną, miodem i chłodnym piwem. Kiedy gościom miód uderzył do głów, odprawiła wszystkie sługi i sama przyniosła z piwnicy dzban najlepszego miodu, który po drodze zaprawiła trucizną. Polała napój stryjom, uważnie omijając puchar Popiela.
Zrozumiał wtedy Popiel, że oto stało się i przeraził się własnym podstępem, ale było już za późno. Po chwili goście zaczęli zwijać się z okrutnego bólu, wydawali nieludzkie jęki i wołali z przerażeniem:
– Zdrada! Trucizną nas bratanek napoił! Pomsta mordercy!
– Klątwa na was, na cały ród Popielów! Przeklinam was, a śmierć wasza niech będzie straszniejsza od naszej!
Chwilę tyko jeszcze słychać było jęki, aż w końcu wszystko ucichło, było tylko słychać wiatr za grubymi murami, a niebo raz po raz przecinały błyskawice. Gerda szybko wzięła się do sprzątania ciał, potrząsnęła jeszcze tylko oniemiałym Popielem i nakazała mu sobie pomóc. Gdy tylko się ściemniło przywiązali każdemu z otrutych kamień do nóg i wrzucali ciała stryjów do huczącego jeziora. Nazajutrz rano, nagabywani o gości opowiadali:
– Pewnie stryjom nie podobało się u nas. Wyjechali nocą, chociaż ostrzegaliśmy ich przed burzą. Żeby tylko nic im się nie stało! Szukano zaginionych, ale bez skutku.
Rodziny rozpaczały sądząc, że utonęli w czasie burzy podczas przeprawy przez rzekę. Ludzie z okolicy zaczęli się domyślać, że w zamku stało się coś strasznego, ale lękając się o własne życie milczeli. Popiel, teraz już pewien swego tronu i bezkarnie łupił swój lud i w coraz większe obrastał bogactwo, które trwonił na biesiadach i pijaństwie.
Działo by się tak dalej, gdyby nie nadszedł czas kary. W zamku niespodziewanie pojawiły się myszy. Tysiące myszy, które dziwnie dysząc, maszerowały od strony jeziora. Z każdej przepołowionej mieczem myszy pojawiały się dwie następne, a ilość ich wciąż rosła i rosła. Popiel zrozumiał, że oto spełniła się klątwa stryjów i że z ich ciał lęgnie się ta przerażająca plaga myszy. Zostało mu tylko uciekać:
– Musimy uchodzić na wyspę, schronić się w wieży!
Rzucili się do brzegów jeziora, do łodzi. Wiosłując zaciekle, co sił uciekali przed goniącymi ich gryzoniami. Dopadłszy wreszcie wieży, zamknęli solidne, okute żelazem drzwi, wdrapali się na sam szczyt i wtedy z ulgą stwierdzili:
– Tu nas nie dopadną! Jesteśmy bezpieczni.
Wychylił się jeszcze Popiel i spojrzał w dół wieży. Aż cofnął się z osłupienia, myszy przepłynęły jezioro i obległy wieżę. Drobnymi ząbkami przegryzły kute z metalu wrota i z piskiem pędziły w górę. W jednej chwili zjadły króla Popiela i jego żonę. W końcu zaległa cisza. Jedynym dźwiękiem, który zakłócał nagłą ciszę był brzęk królewskiej korony, spadającej ze schodów wieży.
Przyszła zima, a kruszwicką okolicę ogarnął spokój. Jednak niepokój ludzi budziła cisza jaka panowała na zamku. Już od wielu dni nikt nie wychodził ani nie unosił się dym z komina. Wreszcie młody kmieć odważył się pójść na zamek i przyniósł przerażającą i zarazem radosną wieść:
– Król nie żyje! W wieży tylko myszy grasują! Patrzcie co zostało po Popielu!
Wykrzykiwał radośnie z i podniesioną ręką, w której trzymał koronę króla Popiela. Taka była kara za podstępny i okrutny mord, za udrękę ludu i o tym opowiada nocą uderzające o brzeg jezioro.
Pozostałości Zamku i tzw. Mysią wieże, można zwiedzać. Cena wejścia to :
7 zł normalny, 6 zł ulgowy.
Kolejną atrakcją jest samo jezioro po który moża odbyć niezapomniany rejs statkiem rusałka, Cena to16, 50 zł bilet uglowy i 18 zł bilet normalny.
Pozostałe atrakcje i zabytki:
* Ruiny późnogotyckiego zamku z pozostałą Mysią Wieżą, basztą o wysokości 32 m, z której rozpościera się widok na miasto i jezioro Gopło[7];
* Kolegiata św. Piotra i Pawła z 1120–1140 w stylu romańskim, później wielokrotnie przebudowywana, między innymi w latach 1856–1859, pierwotny kształt romański nadano jej w latach 1954–1956 w trakcie prac konserwatorskich pod kierunkiem prof. Jana Zachwatowicza;
* Stare Miasto – wraz z rynkiem i zabytkowymi kamienicami;
* kościół kopułowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus z 1922 w Rynku według projektu Stefana Cybichowskiego;
* zabudowania cukrowni z XIX wieku;
* grodzisko wczesnośredniowieczne na południowym krańcu Półwyspu Rzępowskiego.
* Stary budynek przystani Klubu Wioślarskiego „Gopło”, który w 2011 roku obchodził swoje 100-lecie.
* Kolegiata św. Piotra i Pawła z 1120–1140 w stylu romańskim, później wielokrotnie przebudowywana, między innymi w latach 1856–1859, pierwotny kształt romański nadano jej w latach 1954–1956 w trakcie prac konserwatorskich pod kierunkiem prof. Jana Zachwatowicza;
* Stare Miasto – wraz z rynkiem i zabytkowymi kamienicami;
* kościół kopułowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus z 1922 w Rynku według projektu Stefana Cybichowskiego;
* zabudowania cukrowni z XIX wieku;
* grodzisko wczesnośredniowieczne na południowym krańcu Półwyspu Rzępowskiego.
* Stary budynek przystani Klubu Wioślarskiego „Gopło”, który w 2011 roku obchodził swoje 100-lecie.
I najciekawszą notkę zostawiliśmy na koniec, specjalnie dla fanów pananormlanych przygód. Poszukiwaczy nawiedzonych miejsc i duchów ☺
Dom przy ulicy Ziemowita i Powstańców Wielkopolskich jest uważany za nawiedzony przez duchy. Dom od prawie półwiecza nie jest zamieszkały, a obecny właściciel poza tym, że w 1988 roku odnowił elewację i dba o jego otoczenie remontuje dach i reperuje archaiczny drewniany parkan oraz łata ubytki szkła w oknach nie ma zamiaru w nim już zamieszkać do końca życia. Z pokorą reperuje szkody wyrządzane przez rozwydrzonych wandali. Cofnijmy się w czasie do lat 50 XX wieku. Wtedy to zapadła decyzja o utworzeniu nowej ulicy, przy której teren z jednej strony przeznaczono do zabudowy jednorodzinnej. Po wyznaczeniu i rozdaniu (sprzedaży) działek nabywcy rozpoczęli wznoszenie swoich domów. Jednym z nich był szklarz Pan O... Któremu przypadła działka na rogu ulic Powstańców Wielkopolskich i Ziemowita. Pan O... znany był z swojej zaradności i oszczędności. Nie pogardził żadnym materiałem mogącym służyć za budulec. Dużo tego budulca (odpadów) pozyskiwał z cukrowni (w tym czasie zlikwidowano budynek starej produktowni) nie gardził połówkami cegieł. Według przekazu wielu osób do budowy fundamentów, aby zaoszczędzić na trudno osiągalnym cemencie używał porozbijanych nagrobków podobno z cmentarza ewangelickiego pod Brudzkami, niewykluczone, że do tego celu użył również macew z likwidowanego w tym czasie cmentarza żydowskiego. Według świadka Pan O... najpierw wybudował mały budynek (gospodarczy) w którym na czas budowy właściwego domu
zamieszkał w nim razem z rodziną. Po wybudowaniu domu jeżeli wierzyć przekazowi rodzina O... nie mieszkała tam zbyt długo. Podobno żona szklarza słyszała ciągle jakieś tajemnicze dźwięki w całym domu, słychać było również odgłosy chodzenia. Zdarzało się, że rodzina przenosiła się na ten czas do małej oficyny obok domu. Czy była to prawda czy nie, faktem jest, że w początku lat 70 XX wieku rodzina O... sprzedała dom i wyjechała gdzieś na południe Polski. Dom kupił rolnik z Rzepowa pan K... Dom miał mu służyć na starość. Zamierzał w nim zamieszkać wspólnie z żoną po zdaniu gospodarstwa. Nie zamieszka jednak w nim nigdy. Dlaczego tak się stało to wie on tylko sam. Pana K... siwego staruszka dojeżdżającego pod swoją posesję starą niebieską Skodą można było jeszcze do niedawna zauważyć tam przynajmniej raz w tygodniu. Z mozołem naprawia szkody czynione przez miejscowych wandali. Domem tym byli zainteresowani rozmaici ludzie, którzy próbowali go kupić, ale bez skutku. 15 lat temu, kiedy pracowałem na tzw wadze "żyd" jako ochroniarz wielokrotnie byłem pytany o ten dom i jego właściciela przez ewentualnych kupców. Na moje pytanie dlaczego uparcie nie chce sprzedać tego domu pan K... odparł, że nie sprzeda i już. Zapytałem również o straszenie w samym domu. Zobligował mnie wtedy, aby powtarzać wszystkim pytającym o ten dom, że straszy w nim bez przerwy, aby zniechęcić ewentualnych kupców. Swoja drogą pan K... barwnie opowiada o życiu i swoich przeżyciach szczególnie podczas wojny. Jaka jest prawda o domu, w którym straszy nie dowiemy się już chyba nigdy. Niezamieszkany od prawie 50 lat dom nadaje się już tylko do bardzo gruntownego remontu lub nawet do rozbiórki.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kruszwica, https://www.polskatradycja.pl/, https://www.kruszwica.tk, ,książka- Polska Nacjenniejsze Zabytki i Njapiękniejsze miejsca.Roman Marcinek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz